Hej.
Jak zapewne zauważyliście (a może nie), będę jednak kontynuował mojego bloga, a książkę będę sobie prowadził równolegle.
Co ja paczę?
Tak czy inaczej, nic nie przebije disco, tworzonego od '75 do '86. Okresy rozkwitu takich zespołów jak Dschingis Khan, Village People, Boney M, Modern Talking...
Magiczny czas, dla wszystkich ludzi, którzy lubili naprawdę tańczyć, wykonywać proste, ale wymagające pokombinowania układy (jak Epicki Moonwalk.) a nie tylko odbijać się po parkiecie jak debile, czy uprawiać Wujek Grzechu/Zenek/Alojz/Przemek/Gienek* Dance style (*niepotrzebne skreślić.)
Cóż...
Refleksje nad tym wszystkim mogłyby być długie, złożone i w ogóle... Ale po co? Wszyscy zrozumieli o co mi chodzi. Dyskoteki straciły klimat. Środka nie ma. Doo-woop, Disco, i Dobry Pop znikły, dzieląc społeczeństwo na:
-Dubstepowcy, Popowcy/ówki (tych czasem ciężko odróżnić), Rapsy, Technofani.- Niedorobione ułomy
-Punk, Rock, Hard Rock, Metal. -Czyli: To oczywiste że jedzą koty!
-Jazzowcy, Oldtimerzy, Klasycy- Głębokie dusze, których jest naprawdę mało, i pozerzy, którzy szpanują, jakiej to ambitnej muzyki nie słuchają.
Smutny akcent.
Do zobaczenia.
Adam.- "Środka nie ma."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz